wtorek, 16 lutego 2016

..polej mnie herbaty, polej

Nie powiem, że jakąś słabość do tego browaru czuję, ale w sumie - gdy jest coś nowego na półce - biorę. Tym razem: piwo + herbata.. Kolor,  o nie wiem, może z lekka herbacianym określić można.. Taki ciemnozłoty, opalizujący. Piana opadła dość szybko, jednak cienki kożuszek do końca konsumpcji się utrzymywał. Aromat zdał się lekki, niewyraźny. Oczywiście, pytanie: ile zasugerowania się etykietką, a ile takiego charakterystycznego dla earl grey zapachu było. W sumie to i tak dobrze, że to właśnie nuty bergamotki czuć było.. Oczywiście: żywica, trochę nut iglakowych - jak najbardziej.. Do hibiskusa jestem uprzedzony, przepity i w ogóle za zło uważam taki napar.. Pomyśleć, że u Brata można było kiedyś wyłącznie taki czerwony napar pić.. Brrrr... Za to w smaku już leciutki kwasek się pojawił. Dość słaby na szczęście. Najpierw szła słodowość, później goryczki, fajne - wytrawne; a na koniec - hibiskusowe wspomnienie. Źle nie było, ciekawie raczej tak! Co ważne: herbata piwa nie zabiła ;)

Kasia czyta Kubie bajki..
- A ten śmok wawelski to ź Polśki przyleciał!
Po paru chwilach:
- A ten Śkuba to śewcik był.. Ale zaraz pszybieźeli pasterze, do Betlejem!!

:D




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz