piątek, 17 kwietnia 2015

..wiśniowe siostry z sadu

Udało mi się bardzo szybko nabyć to piwo, gdyż byłem akurat w sklepie przy dostawie towaru. Ale później jednak z lekka nieufnie na butelkę patrzyłem. A jeszcze później - odstawiłem, z lekka zapomniałem.. Gdy w końcu podszedłem z otwieraczem - to znów zapomniałem.. Nie o piwie, o odpowiednim schłodzeniu! I się stało. Fontanna walnęła po pokoju, szczęście, że np. kciuka do butelki pchać nie próbowałem. Wystarczyła metoda usta-szyjka. Oj, skrzywiło mnie, aż zęby zgrzytnęły! :) W każdym razie - po bardzo nerwowym początku, nastąpiła spokojna konsumpcja. No nie powiem, bardzo ciekawie, ale na zasadzie: kochaj albo wypluj. A ja poszedłem trzecią drogą, zaakceptowałem dziwactwo ;) Fajny, dość głęboki odcień czerwieni. Piana.. taa, wysoka, wyższa i najwyższa. Trzeba przyznać, że również trwała. Aromatycznie również było, przede wszystkim wiśnia, ale też z lekka inne owoce, czerwone i kwaśne.. porzeczki? Trochę drożdży, a - może przez skojarzenie z wybuchem na początku - też szampańsko.. Smak - wyraźnie wiśniowy; wyraźnie kwaśny; wyraźnie inny. Chmielu prawie nic nie czuć, wszystko jednak owocowa kwaśność i aromat przykrywa. Ważne, że do tego kwasu można się dość szybko przyzwyczaić, z każdym łykiem robi się fajniej. Nie jest to - tak oficjalnie stwierdzono - kriek, no i spoko, na pewno jest to coś oryginalnego.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz