Bardzo, ale to bardzo sympatyczne piwo. Hm, w sumie to nie wiem, albo już tak mało wybredny jestem, że 87 procent opisywanych - można podciągnąć pod pozytywne hasło... Czy może takie szczęście w wyborze marek.. Alibo też tacy specjaliści za warzenie się wzięli, że po prostu - DOBRZE jest ! :)
Ale tak serio - wszystko na plus. Od barwy - po smak. Chociaż tu jest pewna zagwozdka.. Bo gorycz zawsze gdzieś przy końcu się pojawiała. A tutaj - początek, środek jest gorzki, dawka IBU przyswojona, za to.. Na samym finiszu jest po prostu prze-cytrusowo. Najwyraźniej kiwi wyczułem, chociaż bukiet owocowy jest naprawdę bogaty... Ciekawe wrażenie.
Skoro Positive Mental Attitude..To oczywista sierpień 2009 rok..
From: O`Brienn
To: Shandy
kurde,
myslalem, ze wiecej czasu bede mial - po tym swoim upadku rowerowym.
bo to wiesz, rodzina chciala obserwowac czy cos sie nie pogorszylo..
no ale wiesz, tamto sramto i dopiero teraz o BB pisze.. :) heh, a
tego dnia co wypierdolilem sie tak sprytnie - to poszedlem browary
grzac. z katechetka. a drugiego dnia - z polonistkami. wiecej pija ;)
no to hmmm... Bad Brains... w pechowym terminie jakos grali... bo to
i basowiszcze startowalo ;D i Nomeansno w wa-wie akurat... ba, nawet
sie zawahalem chwile. ale tylko chwile, nie? ;) fascynacja BB swoja
droga, ale w drugi ich konc-ert w naszym kraju to raczej nie uwierze.
unikat ;) jarocin jako festiwal to bardzo sprawny, nowoczesny sie
zrobil ;) przynajmniej w porownaniu z tym, co pamietam :) o reszcie
kapel to nie bede moze pisal /np. Ignite lekko mnie rozczarowali...
akustyczny set, naglosnienie tez jakies nie teges.../. zreszta, z
wystepu tej wiekszej niz BB gwiazdy /wiekszej, bo grali po BB ;) /
Editors - zrezygnowalem po paru kawalkach. tak przypominajacych Joy
Division, ze... az o prawa autorskie chcialo sie pytac ;) aha, New
Order tez /ale z kolei nie powiem, na plycie bylo calkiem ok :)/
powiem Ci, ze do samego konca, a nawet gdy juz Panowie Czarni grali -
nie chcialo mi sie wierzyc, ze do konca dociagna.. wiadomo, wszystko
przez nieprzywidywalnosc HR`a... zreszta, skoro gosc cierpi na
schizofrenie paranoidalna, abstrahujac od stopnie przepalenia.. ale
zagrali - cala godzine, z jednym bisem! sukces, naprawde :) najpierw
bylo deczko strojenia, wiec potrwalo to nieco.. zgadywalem - kto jest
z obslugi, kto techniczny.. oj, mozna sie bylo pomylic ;) w pewnym
momencie pojawil sie na scenie tez HR. w dziwnym wdzianku... cos a`la
plaszcz, pod spodem bluza ortalionowa, biale szerokie spodnie, prawie
jak dol od sutanny... a glowe mial przykryta recznikiem, dla
niepoznaki chyba... ;) szal, oklaski, wiec szeroki usmiech, uklony, i
takie dziwne kroki taneczne zaczal robic. a na scenie sie pojawil,
wnoszac cos, co wygladalo jak.. futeral od gitary Dr. Know.. :) ok, w
koncu wszyscy wdepneli na swoje miejsca. nawet pan od perkusji, w
takiej czapeczce szydelkowanej. no i sie zaczelo... ;D przyznaje, ze
mialem wrazenie przy pierwszym kawalku, ze dzwiek zespolu zaglusza
wokal, ale wokol wszyscy sie darli `we gotta PMA!!`. ale gdy drugi
kawalek /a byl to utwor, na ktory najbardziej czekalem.../ -
rozpoznalem dopiero przez charakterystyczne chorki... `sailin`on`..
no to wtedy sie wyjasnilo. HR melorecytowal, szeptal, trudno
powiedziec, ze spiewal... i tak bylo przy wszystkich... no, prawie -
wszystkich szybkich, czadowych kawalkach... on po prostu jest juz z
innej bajki. kiedy to sie okazalo...? trzeci czy czwarty kawalek to
byl oczywiscie utwor pulsujacy, dubowany, korzenny... i to jak HR
zaspiewal - KLASYKA :D kurde... co on z glosem robil :) i calosc
zalogi dotrzymywala pulsujacego kroku :) wiesz, poglosy, przestery,
masa basu, dzwieki Dr. Know.. szok :) heh, na czady najbardziej
czekalem, ale te trzy kawalki reggae... mistrzostwo.. :) byly jeszcze
`banned in d.c.`, `regulator`... ale tez - `secret love`,
`re-ignition`... tu juz sie nikt nie oszczedzal. cholera, musze
dorwac od kumpla foty - `perkusista z jezykiem nerwowo wysunietym`
lub `promienny usmiech Dr. Know, bez zeba na przedzie` :) publika
szalala i HR tez jakby coraz bardziej wniebowziety byl :) stad -
kazdy kolejny kawalek byl przez niego spiewany z wiekszym uczuciem :)
od czasu do czasu cos tam zagadywal. a bardzo czesto wykonywal
charakterystyczne uklony /raczki zlozone, usmiech.../ w wielu roznych
kierunkach ;) pieknie grali, nie ma co.. a na bis `i against i` - to
juz na lopatki kladlo :D taki koncert jak z bajki... :) heh, pozniej
na HardCore forum dyskusje czytalem... Jezu.. nie wiem, czego czesc
ludzi sie spodziewala... ze HR bedzie sie po scenie tarzal, ze
zagraja utwory z wszystkich plyt... porazka ;) koncert byl. z czadem,
zarem, duchem - i juz :)) dobra, tyle teraz.. chaos rzadzi, nie moge
jeszcze do Ich setu z dystansem podejsc ;D