czwartek, 20 lutego 2014

..znaczy nie znaczy

Ale że czeska IPA..? A dlaczego nie. Ileż można tych pilznerów tworzyć ;) Długo by można o goryczce, aromacie, ładnej - jasnej barwie. Ale najbardziej zaskakująca jest tu owocowość. Zamiast całego bukietu w stylu: goździki-cynamon-korzenie, jest bogata paleta orzeźwiająca i cytrusowa. Zahaczająca aż po kiwi. Przyjemne, wprost z lata.

Gdy w Jarocinie grało Bad Brains, to Nomeansno akurat startowało do gigu w Warszawie. Trudny wybór, ale cierpliwość się opłaciła. Nomeansno dojechało do be-stoku.. Jak kiedyś, gdy grało tu Verbal Assault czy Arm.. 2012 rok..

a ja z kolei 21 IX byłem na koncercie kanadyjskiego tria Nomeansno. taki
jazz zmieszany z hardcore i rockiem progresywnym. na przykład. bilet
kupiłem tydzień wcześniej. oczami duszy widziałem tłum bez biletów,
szturmujący Famę. gonitwy po suficie. pożogę, żar i masakrę pod
sceną. gdy na 10 minut przed planowanym początkiem po Famie snuło się
jakie 40 osób, w tym zespół, zrobiło mi się trochę smutno, staro,
sardonicznie śmiesznie. bo to co widziała ma dusza - faktycznie miałoby
miejsce, ale 20 lat wcześniej. napotkani znajomi potwierdzili. średnia
wieku 40+. młodzież punkowa, jak to moja kumpela ....letnia /ile lat mają
studentki III roku prawa? O_o/ była w tym czasie na Fiszu i innych
hiphopach... starość.

http://www.youtube.com/watch?v=-UpwURD1HVE&feature=youtu.be

ale koncert bardzo przyjazny, kolejny trzeźwy :)

ten tajemny dziennik Białoszewskiego - oj, strasznie wciąga :D bardzo
fajny tekst :) chociaż dziennie to mogę góra 30 stron przeczytać. bo
albo śpię albo Jakub wstaje. ale czekam na codzienną lekturę :) heh,
moja rodzinna legenda-zagadka się rozwiązała. bo ojciec był kilka razy
w tym mieszkaniu MB, z Baśką Sadowską i Śliwonikiem bodajże.. i
wstydził się zapytać - czy te okna tak brudne, czy czymś pomalowane...




niedziela, 16 lutego 2014

..dandyskie

Mówiąc wprost: Godne swej nazwy. Warte swej ceny!

8-latek do 2-latka:
- A wiesz, co to jest horror?
- MHM! /radośnie/
- No to co to jest horror?
- BAJA!!! /bardzo radośnie, z pełnym przekonaniem/



piątek, 14 lutego 2014

..tajemnica Jakuba

Hm, mleczno..kawowy.. stout. Czemu nie? Kupione w bombce, zapewne w większej ilości też dobrze smakowałby. Trwała piana, przyjemny łagodny aromat. I smak. Dość tajemniczy. W sumie trudno mi zdecydować w jakich proporcjach te trzy smaki mógłbym opisać. Na pewno nie na zasadzie: bierzesz inkę, zalewasz piwem i smaki się zmieszają. Fajnie, na luzie, może jeszcze kiedyś.. Choć gdy będą inne typy do spróbowania - to pierwszeństwo mają inne /..jak zawsze..?/.

A po dwóch miesiącach obserwacji, czyli w kwietniu 2012 powstała notka zatytułowana właśnie jak ta notka :)

a tak w ogóle, to Jakub jest bardzo wyrazistą postacią. bardzo
łatwo dostrzec, w jakim jest humorze i czy za chwilę będzie płacz i
krzyk czy radocha... o promienne uśmiechy to lekko zazdrośni jesteśmy,
gdyż... 1/3 błogich, serdecznych, entuzjastycznych uśmiechów jest przez
Kubę kierowana w stronę.... lamp O_o żyrandol, kinkiet, stojąca
lampka... nieważne, i tak się uśmiecha.. ba, rechocze wręcz. rodzice
muszą czasem parę durnych min strzelić, a tu prosszsz... spontanicznie.
niedawno obudził się o 2 w nocy, w wózeczku śpiąc. jakoś tak
odruchowo go przesunąłem nieco, bliżej widoku żyrandola i... popatrzył
się, pouśmiechał, pomachał łapkami zadowolony i... zasnął :) ale
ogólnie - naprawdę wesoły chłopak z niego. i się lubią mocno z
Szymikiem :)



piątek, 7 lutego 2014

we gotta pi em ej

Bardzo, ale to bardzo sympatyczne piwo. Hm, w sumie to nie wiem, albo już tak mało wybredny jestem, że 87 procent opisywanych - można podciągnąć pod pozytywne hasło... Czy może takie szczęście w wyborze marek.. Alibo też tacy specjaliści za warzenie się wzięli, że po prostu - DOBRZE jest ! :)
Ale tak serio - wszystko na plus. Od barwy - po smak. Chociaż tu jest pewna zagwozdka.. Bo gorycz zawsze gdzieś przy końcu się pojawiała. A tutaj - początek, środek jest gorzki, dawka IBU przyswojona, za to.. Na samym finiszu jest po prostu prze-cytrusowo. Najwyraźniej kiwi wyczułem, chociaż bukiet owocowy jest naprawdę bogaty... Ciekawe wrażenie.

Skoro Positive Mental Attitude..To oczywista sierpień 2009 rok..

From: O`Brienn
To: Shandy

kurde, myslalem, ze wiecej czasu bede mial - po tym swoim upadku rowerowym. bo to wiesz, rodzina chciala obserwowac czy cos sie nie pogorszylo.. no ale wiesz, tamto sramto i dopiero teraz o BB pisze.. :) heh, a tego dnia co wypierdolilem sie tak sprytnie - to poszedlem browary grzac. z katechetka. a drugiego dnia - z polonistkami. wiecej pija ;) no to hmmm... Bad Brains... w pechowym terminie jakos grali... bo to i basowiszcze startowalo ;D i Nomeansno w wa-wie akurat... ba, nawet sie zawahalem chwile. ale tylko chwile, nie? ;) fascynacja BB swoja droga, ale w drugi ich konc-ert w naszym kraju to raczej nie uwierze. unikat ;) jarocin jako festiwal to bardzo sprawny, nowoczesny sie zrobil ;) przynajmniej w porownaniu z tym, co pamietam :) o reszcie kapel to nie bede moze pisal /np. Ignite lekko mnie rozczarowali... akustyczny set, naglosnienie tez jakies nie teges.../. zreszta, z wystepu tej wiekszej niz BB gwiazdy /wiekszej, bo grali po BB ;) / Editors - zrezygnowalem po paru kawalkach. tak przypominajacych Joy Division, ze... az o prawa autorskie chcialo sie pytac ;) aha, New Order tez /ale z kolei nie powiem, na plycie bylo calkiem ok :)/ powiem Ci, ze do samego konca, a nawet gdy juz Panowie Czarni grali - nie chcialo mi sie wierzyc, ze do konca dociagna.. wiadomo, wszystko przez nieprzywidywalnosc HR`a... zreszta, skoro gosc cierpi na schizofrenie paranoidalna, abstrahujac od stopnie przepalenia.. ale zagrali - cala godzine, z jednym bisem! sukces, naprawde :) najpierw bylo deczko strojenia, wiec potrwalo to nieco.. zgadywalem - kto jest z obslugi, kto techniczny.. oj, mozna sie bylo pomylic ;) w pewnym momencie pojawil sie na scenie tez HR. w dziwnym wdzianku... cos a`la plaszcz, pod spodem bluza ortalionowa, biale szerokie spodnie, prawie jak dol od sutanny... a glowe mial przykryta recznikiem, dla niepoznaki chyba... ;) szal, oklaski, wiec szeroki usmiech, uklony, i takie dziwne kroki taneczne zaczal robic. a na scenie sie pojawil, wnoszac cos, co wygladalo jak.. futeral od gitary Dr. Know.. :) ok, w koncu wszyscy wdepneli na swoje miejsca. nawet pan od perkusji, w takiej czapeczce szydelkowanej. no i sie zaczelo... ;D przyznaje, ze mialem wrazenie przy pierwszym kawalku, ze dzwiek zespolu zaglusza wokal, ale wokol wszyscy sie darli `we gotta PMA!!`. ale gdy drugi kawalek /a byl to utwor, na ktory najbardziej czekalem.../ - rozpoznalem dopiero przez charakterystyczne chorki... `sailin`on`.. no to wtedy sie wyjasnilo. HR melorecytowal, szeptal, trudno powiedziec, ze spiewal... i tak bylo przy wszystkich... no, prawie - wszystkich szybkich, czadowych kawalkach... on po prostu jest juz z innej bajki. kiedy to sie okazalo...? trzeci czy czwarty kawalek to byl oczywiscie utwor pulsujacy, dubowany, korzenny... i to jak HR zaspiewal - KLASYKA :D kurde... co on z glosem robil :) i calosc zalogi dotrzymywala pulsujacego kroku :) wiesz, poglosy, przestery, masa basu, dzwieki Dr. Know.. szok :) heh, na czady najbardziej czekalem, ale te trzy kawalki reggae... mistrzostwo.. :) byly jeszcze `banned in d.c.`, `regulator`... ale tez - `secret love`, `re-ignition`... tu juz sie nikt nie oszczedzal. cholera, musze dorwac od kumpla foty - `perkusista z jezykiem nerwowo wysunietym` lub `promienny usmiech Dr. Know, bez zeba na przedzie` :) publika szalala i HR tez jakby coraz bardziej wniebowziety byl :) stad - kazdy kolejny kawalek byl przez niego spiewany z wiekszym uczuciem :) od czasu do czasu cos tam zagadywal. a bardzo czesto wykonywal charakterystyczne uklony /raczki zlozone, usmiech.../ w wielu roznych kierunkach ;) pieknie grali, nie ma co.. a na bis `i against i` - to juz na lopatki kladlo :D taki koncert jak z bajki... :) heh, pozniej na HardCore forum dyskusje czytalem... Jezu.. nie wiem, czego czesc ludzi sie spodziewala... ze HR bedzie sie po scenie tarzal, ze zagraja utwory z wszystkich plyt... porazka ;) koncert byl. z czadem, zarem, duchem - i juz :)) dobra, tyle teraz.. chaos rzadzi, nie moge jeszcze do Ich setu z dystansem podejsc ;D






bogata i obszerna fauna okolic rajgrodzkich..

Podobno rzadko spotykany styl. Robusta porter. Słabo nieco widać, 6 procent - jakby co. No i porter. Trudno, trzeba było spróbować. Najbardziej uderzające wrażenie - pszeniczność. Może to po prostu mój skrzywiony smak, ale jakoś tak odczułem.. Ciemna i jasna moc. Razem.

kolejny obrazek z 2002 roku, tym razem swojski bardziej..

From: O`Brienn
To: Shandy

Wierszyk smsowy to z puszki piwa oczywiście. Złoty kur - zapamiętaj tę nazwę.
Nie polecam. Smak równie wyborny jak twórczość reklamiarska. Dzień
przed wyjazdem na sielawę wędzoną się szarpnęliśmy. Pięć sztuk..no
cóż - rybka 35 za kg. Chociaż przy takim węgorzu to i tak tanio.
Zresztą ludzie za nami i przed nami brali po dwa kilo.
No i do zwierząt czas przejść. Przyroda bujna w tej miejscowości, oj
bujna. A i zróżnicowana. Wieczorem w poniedziałek piesek biegał po
naszym podwórku. Duży i w obroży. A następnego dnia kotek się
pojawił, skłonny do zabaw. Zaś ja.. no cóż, walczyłem ze swym
lękiem. Widzieliście w studni te dwa pająki. Jeden tak po obrzeżu
zaczął biegać, co trochę mnie wkurzyło, a że miałem pod ręką mały
miotacz ognia...no, puściłem strugę. Nawet tam za bardzo uszkodzony nie
został, ale, stary, dopiero wtedy się zaczęło. Wyroiło się. Jak w
Alienie kurna. Całe stado. I te dwa to były owszem duże, ale nie za
duże. Nawet Kasia stwierdziła, że takich to chyba jeszcze nie widziała.
Co prawda później wspomniała, że jej ojciec hodowlę egzotyczną
prowadzi, ale nie uwierzyłem. A studnia kolejnego dnia się rozsypała i
wody już nie można było naciągnąć. Zresztą ja i tak nie ciągałem.
Kilkanaście minut po zabawie z zapałkami, na podwórko, dumnym krokiem
wparadował bocian. Pewnie dłużej by pobył, ale wyrwało mi się, że
pierdolca zaraz dostanę. No widok był niesamowity. A później jeszcze
stada rozćwierkanych wróbli.. Czysta poezja.
Szkoda jedynie, iż sprawa serka rzuciła tak ponury cień na nasze ostanie
wspólne chwile /i pomidory/ w Rajgrodzie. No nic, pogoda do końca była
ładna. No i wizyta w Ełku, ale to już inna historia i sporo koszul
z....BigStara czy BigJelcza ? Fajne i śmieszne i z przeceny. A kiedyś
myślałem, że nigdy nic z tej firmy nie włożę. Aha, ostatniej nocy
komary zaatakowały.





kawałki kory

Bardzo ciekawe piwo. Pełne w aromacie i smaku, jednocześnie lekkie, cytrusowe. Owoce i chmielowa gorzkawość jakoś się fajnie równoważą, czy może - dopełniają. Przyjemny smak, lekki powiew orzeźwienia.

Z 2002 roku bodajże, małe info o wrażeniach z wysp.. A raczej Wyspy :)

powoli jakos dochodzimy. chociaz zmula jednak pare dni trwala. ciekawy byl
ten lot samolotem, nie da sie ukryc. jeszcze przed ladowaniem w luton
jakies manewry byly - na lewe skrzydlo, na prawe.. ostro.
sam londyn lekko zaskakujacy. z jednej strony - dosc brudny /szczegolnie
dzielnica rozpusty soho, bylismy tam ok. 10 rano, nie mysle jak wyglada o
10 ale wieczorem../, zatloczony, pijacy na ulicach a nie w pubie, a z
drugiej - ludzie na ulicach, w muzeach sympatyczni, usmiechnieci,
zyczliwi.. z zasady przez ulice bez swiatel sie przechodzi, ale trabienie
rzadko slychac. metro zatloczone, brudne a jednoczesnie tak oznakowane, ze
nie sposob sie zgubic. 
muzea darmowe, w wiekszosci z nich mozna tez fotografowac. wiec wiekszosc
czasu spedzilismy w national gallery, british museum, victoria & albert
museum, natural history museum... Szymon juz chichotal, bo pokazywalismy mu
zdjecia dinozaurow, ktore `wykluly sie` z jajek :)
ceny znosne, w sumie porownywalne do tych u nas. kapitalne latte mozna
wypic. ha, w jakims supermarkecie jednak sie okazalo, ze `ekskluzywne`
nescafe jednak sa dwa razy tansze niz u nas.
oczywiscie jakies 2-3 guinnesy, te beczkowe, jak wrocisz to sie znajda. mi
osobiscie najbardziej smakowal cider. lekko gazowane, orzezwiajace piwo z
jablek. naprawde super. w pubie tylko jednym bylismy i na jednym piwie
bitter. najwiecej maja typow ale.
i w sumie nic wiecej nie kupowalismy. ani z ubran, ani z alkoholi.. no,
pare przypraw w stylu: masala, tikka, thai nuddle. mocna rzecz :) Kasia
lekko sie bala tych zakupow, tzn. ze kasy nam zabraknie. tym bardziej, ze
np. ostatniego dnia uslyszelismy od znajomych, ze jedziemy przed lotniskiem
na zwiedzanie miasta, pozniej lunch.. okazalo sie, ze to byl typowy
londynski lunch - na trawie, z wlasnymi kanapkami. wiec sporo funtow
zostalo, na przyszlosc :)

To było też chyba pierwsze spotkanie z ale, w pubie.. Robert musiał być nieźle skonfundowany, słysząc moje uwagi /pod nosem, na szczęście/ o wygazowaniu czy temperaturze napoju... :D






poniedziałek, 3 lutego 2014

c.d.

Piwo dość smaczne. 64 IBU obiecuje dużo, ale aż tyle tej goryczy to nie czuć. Ogólnie w porządku, zbalansowane, jest bukiet owocowy, są goździki, na końcu gorzko. Solidne piwo, może bez szaleństw, ale spróbować warto.

Nie, kuźwa, brzydszej butelki już nie było.

Stary tekst:

`Fraszka na liberałów i kosmopolitów`

..ludzie chodzą
do kościoła.
A później nie wiedzą,
co mówią.


..jeszcze styczeń

Krótko tak: ok, poziom wyższy średni. Większe wrażenie niż sam smak - robi opakowanie. Ale jest naprawdę nieźle, wyczuwalna goryczkowość, bez jakiejś nachalnej słodowości czy coś tam. Oczywiście żałuję, że tak niewyrobione podniebienie mam, iż jakąś nutę czekolady to wyczuwam ledwie, ledwie.. O toffi już nie mówiąc ;) Barwa - rubin to może nie jest, ale bursztyn..? Spoko. W swoim typie: na tak!




sobota, 1 lutego 2014

końcowe dni. stycznia

Hmm, a weźmy taki ślepy test.. Bo wtedy - nie uderzyłaby nas pozytywnie estetyka. Wiem, etykietka nie smakuje /że szkło nie smakuje, to nie napiszę, bo skandal byłby. Przeca smakuje. A puszka z kolei - wg znafcuff - jebie aluminium/. No ale wrażenie in plus byłoby. Bo skromna elegancja. Nie zaintrygowałby nas browar, czy raczej - kraj pochodzenia. A cena za butelkę nie sugerowałaby dodatkowych kilku achów, ochów - bo za taką cenę wody wymieszanej z drożdżami się nie opłaca kupować. Pozostałyby: barwa, aromat, smak. Czy to wystarczyłoby do kategorii: Zachwyt? W tym przypadku: TAK :)