niedziela, 5 października 2014

..zderzenie z naturą

Wakacyjny niusik. Inna rzecz, że chyba nie do kupienia w Polsce. Ot, jedna z wielu butelek w hipermarkecie w Bielefeld stojących, tyle - że Bio. W sumie te stoiska za bardzo się tam nie zmieniają, chociaż.. Przybywa asortymentu. Za pierwszym razem na jakąś niemiecką wersję coli zwracałem uwagę, teraz dłużej przy bio winach postałem. A samo piwo.. No cóż, za bardzo tego bio nie czuć ;) Może zresztą to i lepiej. Ot, zwykły, w miarę przyjemny lagierek, pod salami albo filmy. Dość gazowany, niezbyt goryczkowy, taki lajcik. Piana raczej z tych trwalszych, kolor - mój niezbyt ulubiony, jasnożółty.

A co do zmian. Kuba panicznie boi się kąpieli, czy ściślej: mycia głowy. A jeszcze niedawno.. No niestety, były spazmy, płacze, krzyki... I oczywiście - gdy sobie przypomni, leci od razu z pytaniem : `Wańda dziś nie?` ..tak z 20, 30 razy. Ma już specjalny kubek do polewania. Ale słabo to pomaga. Chociaż dzisiaj - no jakoś się dogadaliśmy. Sam się prawie rozebrał, zresztą te jego decyzje to błyskawiczne są :) A po dłuższej zabawie - to co, możemy umyć główkę..? `Tia, ale nie pjyysznic!` i się udało :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz