sobota, 7 lutego 2015

..staranne starania

Można rzec - od początku barokowy.. e, raczej bizantyjski, wschodni styl. Nietypowa butelka, na niej jeszcze mnóstwo tłoczeń. Elegancko i oryginalnie. Ale co w środku..? Fanem piw ze wschodu raczej nie jestem. Ale można rzec, że jakiegoś tam rozczarowania nie było. Ot, swobodne, słodowe piwo, w sumie nawet sympatyczniejsze od naszych koncerniaków*. Piana niezbyt obfita i szybko opadająca. Barwa bliżej jasnożółtej niż złotej. Średnie nagazowanie. Smak - słodowy, z mieszającymi się słodkościami i kwaśnościami. Wiem, brzmi porażająco ;) Ale jest to fajne połączenie, tym bardziej, że słodkość nie narzucająca się.. A gdzieś na finiszu jeszcze czuć goryczkę, choć faktem jest, że szybko znika.

*No właśnie, koncerniaki.. A ten browar to co..? Ano właśnie - należy do Carlsberga.

** Tytuł wpisu odnosi się do zupełnie innej historii, ale zamierzam zaległych iksmenów nadrobić. Więc może następną razą. A teraz - jak mawia kol. Shandy - idę.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz