sobota, 30 maja 2015

..ta pani z sokiem

Spoko, bez obaw, nikt tu soków nie dolewał. Ale zastanawiam się, czy etykietka nie jest najlepszym punktem tego piwa. Nie, to nie znaczy, że cała reszta to nicość. Bardzo fajny pomysł, tym bardziej - że ja osobiście - imbiru nie odmawiam. Jednak piwo jako całość sprawia wrażenie lekkiego - w pół drogi.. Kolor - ho, ho, trzymajmy się etykiety - płomienny, rudy! Piana.. No jest. Aromat - ciężko się opowiedzieć.. Czuć z lekka imbir. Trochę słodów. Hmm, zamiast owoców.. Warzywa..? E, to moja chora wyobraźnia.. Smak też jakoś tak dziwnie się kojarzy. Ok, jest goryczka, ale to lajcik. Imbiru oczywiście też trochę jest, ale tylko trochę.. Fakt, że przy wypiciu paru łyków rozgrzewa gardło, ale to raczej i alkohol, i imbir. Gdyby tak sypnęli z deko więcej ;)


- Kubusiu, co robiłeś z nianią?
- Wymiotowałem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz