czwartek, 3 lipca 2014

..bidny ja, bidny ja

A z tym piwem to mi się kojarzy dowcip przede wszystkim. Teściowie przebywali w sanatorium, w górzystej krainie. Poprosiłem więc o jakiś miejscowy gadżet. No i pewnego dnia odbieram telefon, domyśliłem się w jakiej sprawie, dwa dni wcześniej nawet naprowadziłem ich na odpowiedni sklep z gadżetami :) Po krótkiej wymianie grzecznościowych zdań - przechodzimy do sedna. Jednak to sedna opierało się przede wszystkim na pytaniu teścia: czy piwo niepasteryzowane nie szkodzi mi na żołądek.. Najpierw takie skojarzenie, że żarciki sobie teściu robi :) No ale później - faktycznie, tyle lat pracował w pewnym miejscu, że jednak to pasteryzowane-niepasteryzowane: robiło różnicę! :)

Piwo - cóż, pijalne. Po prostu, bez żadnych rewelacji, ale też bez ściemy. Przyjemny piwny smak, zdecydowany aromat. Kolejna kraina odhaczona.

PS sory, ale już naprawdę nie miałem sił walczyć z ostrością..



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz